Historia Mojżesza i płonącego krzewu na górze Horeb jest dobrze znana w religiach judeo-chrześcijańskich. Jednakże sama opowieść jest na tyle niezwykła, iż postanowiłem bliżej jej się przyjrzeć. Dla człowieka pokolenia technicznego, żyjącego w erze komputerów, globalnej sieci internetowej, statków kosmicznych i sztucznej inteligencji, historia płonącego krzewu wygląda w naszych czasach zupełnie inaczej. Inaczej, to znaczy, możemy ją zinterpretować w oparciu o współczesną technologię.
Księga Wyjścia 3:1-5
1. Gdy Mojżesz pasał owce swego teścia, Jetry, kapłana Madianitów, zaprowadził pewnego razu owce w głąb pustyni i przyszedł do góry Bożej Horeb.
2. Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego.
3. Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?
4. Gdy zaś Pan ujrzał, że Mojżesz podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: Mojżeszu, Mojżeszu! On zaś odpowiedział: Oto jestem.
5. Rzekł mu Bóg: Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą.
Sprawa pierwsza: Mojżeszowi ukazał się Anioł Pański – istota nieziemska, pochodzenia nieznanego, stojąca wyżej w rozwoju od ziemskich ludzi.
Mojżesz widział tę istotę i rozmawiał z nią, nie był to ziemianin, więc można założyć, iż Mojżesz miał bliskie spotkanie z istotą pozaziemską, która ingerowała w rozwój ludzi. Można przypuścić, iż był to przedstawiciel innej, pozaziemskiej cywilizacji, przybyły na Ziemię w celu przyspieszenia rozwoju ludzi.
Sprawa druga: istota pozaziemska ukazała się w płomieniu ognia. Jest wiele podobnych historii spisanych w różnych „świętych księgach”, dając dowód, iż starożytni ludzie widzieli lądowanie lub start pojazdów kosmicznych obcej, pozaziemskiej cywilizacji dosyć często.
Sprawa trzecia: krzew płonął ogniem, a nie spłonął. Może to być kolejna, alegoryczna opowieść ludzi nie znających wyższej technologi, którzy widzieli na własne oczy start lub lądowanie obcego pojazdu, lecz nie potrafili nazwać widzianego zjawiska poprawnie. TO CO WIDZIELI NAZWALI NAZWAMI ZNANYMI LUDZIOM Z TAMTYCH CZASÓW! To co widział Mojżesz, to nie mógł być płonący krzew, lecz ogień z silników lądującego pojazdu.
Sprawa czwarta: Mojżesz chciał przyjrzeć się bliżej lądującemu pojazdowi kosmicznemu, lecz jej właściciel/pilot zabronił mu z uwagi na możliwość spłonięcia od ognia z dysz pojazdu.
Podsumowując wszystko powyższe, istnieje prawdopodobieństwo, iż Mojżesz miał bliskie spotkanie na górze Horeb, nie pierwsze i nie ostatnie, z istotami cywilizacji pozaziemskiej. Będąc człowiekiem o niskim poziomie wykształcenia technicznego, opisał to według znanych mu w tamtych latach pojęć, a wielokrotne przekazywanie tej historii ustnie, spisanie, wielokrotne tłumaczenie na inne języki i błędna interpretacja spowodowała dotrwanie tego przekazu w obecnej, alegorycznej formie.
Więc pytanie na dziś brzmi: czy Mojżesz miał bliskie spotkanie na górze Horeb z przedstawicielami pozaziemskiej cywilizacji?
Jak zawsze odpowiedź pozostawiam każdemu z osobna.
Zobacz również: https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzew_gorej%C4%85cy